niedziela, 26 października 2014

Rozdział 2

-Sydney jak spędzimy Boże Narodzenie?-zapytałam
-No wiesz, prezenty, kolędy, tradycyjne pojedynki.
Angeline rozpromieniła się na to ostatnie, ale
ja przewróciłam oczami.
-Chodzi mi o to, że zbliżają się ferie.
Może dalibyśmy radę... wrócić do domu?
Zrobiło mi się smutno, bo moje życie odwróciło się do góry nogami
a ja nie mogę nawet spotkać się z rodziną.
Nawet Angeline i Eddie skończyli z podziwiania siebie i
spojrzeli na alchemiczkę z nadzięją.
-Przykro mi-przyznała Sydney- Na ferie zostaniecie u Clarenca .
Nie możemy ryzykować... No sami wiecie.
Tak niestety to cholerne morojskie prawo jest skonstruowane.
Jeżeli ja umrę, Lissa straci władzę. Szkoda że
agresoży nie pomyśleli o mocy ducha.
Przecież już raz umarłam i wróciłam do żywych. Od tamtego
momentu czuje ogromny dług wdzięczności dla Adriana za
wszystko co dla mnie zrobił.
Chwilę pózniej Sydney odwiozła nas do Amberwood.
Poszłyśmy z Angeline do pokoju.
Dosłownie zdąrzyłam zamknąć drzwi a ta
już zaczęła trajkotać o tym jaki to Eddie jest wspaniały.
-Wiesz jak Eddie cudownie wyglada kiedy walczy?-
zapytała Angeline-Dzisiaj był taki słodki na obiedzie!
..... I tak na okrągło.
W końcu moja anielska cierpliwość się skończyła,
wybiegłam z pokoju trzaskając drzwiami.
Zaczęłam się zastanawiać gdzie pobiec żeby ciężko
byłoby mnie znaleźć.
Nareszcie znalazłam idealne miejsce na ławce za
chłopięcym dormitorium, ocienione było drzewami i chyba
Naprawdę rzadko ktoś tu zaglądał sądząc po nienaruszonym
stanie ławki.
Wspaniałe-mruknełam.
***Eddie***
Usłyszałem dzwonek telefonu.
-Cześć Angeline. Coś się stało?
-Przysięgnij że się nie zdenerwujesz!
-No dobra...
-Niewiem gdzie jest Jill. Wybiegła z pokoju jakieś
pół godziny temu i od tamtej pory nie mogę jej znaleźć.
-Co!?!?!? Szukasz Jill już pół godziny i nie raczyłaś zadzwonić.
Czy ty zwariowałaś! Wiesz co może jej się stać?!?
-Miałeś się nie denerwować...
-Cholera jasna Angeline to nie zabawa! Jeśli jej nie znajdziemy to niewiem jak
spojrze Lissie i Rose w oczy.
-To nie czas na kłótnie przyjedź pod moje dormitorium poszukamy jej
razem.
-No dobrze za chwilę będę. Pięć minut póżniej już szukaliśmy
księżniczki. A ja zastanawiałem się co pocznę gdyby było już za późno.
P.S. Czekam na komentarze!!!

3 komentarze: